Tradycja stosowania afrodyzjaków sięga już czasów średniowiecznych. Ich przygotowywaniem zajmowały się lokalne czarownice, czyli zielarki. Doskonała znajomość działania niektórych roślin przypraw pozwała im z sukcesem wytwarzać poszukiwane w tamtych czasach “eliksiry miłosne”, którymi dziewczęta mogły kusić i rozpalać wybranków swoich serc. W ich skład wchodziły: żywice drzew, miód, orzechy, pomidory, ostrygi, warzywa kapustne, karczochy i trufle. Zdarzały się też bardziej egzotyczne składniki, jak na przykład: jądra zwierzęcia, martwe jaszczurki, róg nosorożca czy włosy mężczyzny! Oczywiście dziś wiemy, że wysuszona jaszczurka prędzej wzbudza odrazę niż podniecenie, ale wiele z zastosowanych receptur bazowało na składnikach, których pozytywne działanie na popęd seksualny dzisiaj potwierdza się naukowo! Na szczęście mamy XXI wiek i najlepsze afrodyzjaki nie czekają na Ciebie w leśnej chacie szeptuchy, lecz w ogrodzie lub na sklepowej półce.
Zwyczajowo za afrodyzjaki uważane są wszelkie środki, które pobudzają seksualne pożądanie, a także wzmacniają przyjemność odczuwaną z seksu. Mogą działać na różne zmysły. Ich nazwa pochodzi oczywiście od greckiej bogini miłości – Afrodyty.
Naukowo działanie afrodyzjaków tłumaczy ich wpływ na gospodarkę dopaminergiczną w mózgu. Dopamina jest substancją silnie pobudzającą, napędzającą motorykę całego ciała, wzbudzającą poczucie szczęścia i siły. Co najważniejsze, dopamina zwiększa libido i potęguje doznania z seksu! Brzmi nieźle, co? Niektóre afrodyzjaki mogą działać także poprzez wpływ na regulację poziomu hormonów lub zwiększenie ukrwienia okolic intymnych.
Przede wszystkim warto skupić się na tych naturalnych, zdrowych i bezpiecznych. Wytrawne danie lub słodki deser wzbogacone o afrodyzjaki pomoże nam nie tylko zbudować atmosferę (wspólne jedzenie łączy ludzi!), ale również pozwoli naszym zmysłom rozpalić się powoli… Aż będzie ogień!
Afrodyzjaki mogą kojarzyć się z nie zawsze bezpiecznymi specyfikami z internetu, np. „hiszpańską muchą”. Hiszpańska mucha nie jest jednak muchą, jak mogłaby sugerować nazwa, ale to sproszkowane chrząszcze z gatunku pryszczel lekarski. Cóż, choć nazwa tego robaczka nie brzmi zbyt erotycznie, to już samo działanie robi wrażenie. Kantarydyna, bo tak nazywa się substancja czynna, drażni zakończenia nerwowe w układzie moczowo-płciowym i wywołuje przekrwienie błon śluzowych. Dzięki temu uzyskuje się lepszą wrażliwość na bodźce, łatwość utrzymania podniecenia i bardziej satysfakcjonujący seks. Problem niestety polega na tym, że niszowe suplementy nie spełniają norm produkcji, często zawierają zanieczyszczenia, a rzeczywisty skład znacząco odbiega od deklaracji producenta. W przypadku afrodyzjaków niewiadomego pochodzenia łatwo o zatrucie pokarmowe, a nawet uszkodzenie nerek bądź wątroby!
Najbezpieczniej jest korzystać z afrodyzjaków naturalnych, które można kupić w sklepie zielarskim, aptece, a nawet osiedlowym targu! One również potrafią pomóc nam się zrelaksować, a także “poczuć miętę” do partnera czy partnerki. Przy umiejętnym wykorzystaniu swoich zdolności kulinarnych można zaplanować danie lub deser złożone wyłącznie z afrodyzjaków! Internet aż tętni od świetnych, super-zdrowych i super-stymulujących przepisów – wystarczy po nie sięgnąć!
Pierniczki z dodatkiem miodu i anyżu rozpalą każdego. Ta niesamowita przyprawa była wykorzystywana na ucztach w starożytnym Rzymie. Dziś anyżowe pierniki to wspaniały pomysł na spędzenie jesiennego w ciepłych objęciach ukochanego partnera lub partnerki. Mniam!
To najdroższa przyprawa, pozyskiwana ze specjalnego rodzaju krokusów. Jeśli przez tydzień będziemy spożywać odrobinę szafranu, to bez trudu staniemy się napaleni, rozgrzani i chętni na igraszki.
Najlepiej działa, gdy jest świeżo zmielony. Pieprz to kolejna przyprawa o działaniu rozgrzewającym, poprawiającym krążenie. Pamiętaj, że pieprz pasuje nie tylko do dań wytrawnych, ale również do deserów! Polecamy – świetnie pasuje do sorbetu z mango!
Wysuszona kora cynamonowca cejlońskiego ma wyjątkowy, charakterystyczny zapach i smak. Pasuje do kawy, kakao, deserów mlecznych i dań kuchni indyjskiej.
Kolejny afrodyzjak z rodziny przypraw. Gałka muszkatołowa świetnie pasuje nie tylko do deserów (np. lodów), ale również mięs i potraw z ziemniaków. Co ciekawe, gałka muszkatołowa zawiera w sobie bardzo silnie działający narkotyk – mirystycynę! Absolutnie odradzamy eksperymentowanie ze spożywaniem dużych ilości, ale jedna szczypta albo dwie zapewnią Ci bezpieczny odlot do granic przyjemności! 🙂
Świeże papryczki i sproszkowana przyprawa zawierają kapsaicynę – substancję o działaniu rozgrzewającym, drażniącym, polepszającym ukrwienie. Najlepiej sprawdza się w kompozycji z czekoladą, która nieco łagodzi jego ostrość. Pamiętaj, że afrodyzjaków z papryki nie wolno stosować na okolice intymne – pieczenie i ból będą nie do zniesienia!
Wiadomo, że zawiera ona składniki, które pobudzają do produkcji hormonów szczęścia i spełnienia – endorfin. Endorfiny działają na nasz mózg jak najsilniejszy narkotyk, ale bez utraty świadomości i negatywnych skutków dla zdrowia. Zajadajmy się więc czekoladą przed seksem i nawet w trakcie, bo czekolada pasuje do… wszystkiego!
Umiejscowienie dziczyzny (i jakiegokolwiek mięsa!) w tym zestawieniu nie ma w zasadzie naukowych podstaw. Dziczyznę zalicza się do grupy afrodyzjaków raczej w uznaniu tradycyjnym. Taki rodzaj mięsa może kojarzyć się bowiem z polowaniem, lasem, naturą i stanowić zmierzony kontekst seksualny.
Małże, ostrygi, krewetki, kalmary, ośmiorniczki, wodorosty… któż za nimi nie przepada? Jak się okazuje, całkiem sporo osób. Koneserzy morskich specjałów mają w tym względzie łatwiej. Morskie zwierzęta dostarczają nam lekkostrawnego, łatwo przyswajalnego białka i kwasów omega-3, które zwiększają siłę mięśniową i poprawiają zdrowie w ogólnym wymiarze. Nie bez znaczenia jest tutaj także legendarny kształt otwartej ostrygi, który przypomina żeńskie narządy płciowe 🙂
Jako że owoce i warzywa sprowadzane do kraju nie są tak zdrowe i pyszne jak te, które wyhodował z sercem polski rolnik, przedstawiamy spis wyłącznie rodzimych afrodyzjaków. Są to: truskawki, cebula, czosnek, papryka, kapusta, seler, por, szparagi.
To kolejny afrodyzjak o działaniu uznanym tradycyjnie, choć jego wpływu na seksualne pobudzenie trudno doszukiwać się bezpośrednio. Faktem jest, że mleczko pszczele to prawdziwa bomba odżywcza dla ciała, co wpływa na nasze poczucie zdrowia i przypływ energii.
A to jedna z najciekawszych pozycji na liście. Johimbina pochodzi z kory drzewa johimba lekarska, które rośnie w dalekiej Afryce. Substancja ta wpływa bezpośrednio na receptory dla adrenaliny w organizmie i powoduje zwiększony dopływ krwi do narządów płciowych przed stosunkiem. To taka wiagra, tyle że super naturalna!
Źródło: gej-porno.pl
redaktor serwisu StrefaPrzyjemnosci.pl
autorka książek dla dorosłych