Kochanka Aleksandra

– Aleksander ma kochankę – powiedziałam, a właściwie oświadczyłam mojej przyjaciółce, siedząc przy drugiej filiżance kawy.
– Nie mówisz tego chyba na poważnie? – odpowiedziała zaskoczona Małgorzata.
– A dlaczego miałabym kłamać? – zapytałam lekko zdezorientowana.
– Bo nie tak zachowuje się kobieta, która dowiedziała się, że jej mąż ją zdradza – wyraziła swoją opinię moja przyjaciółka.
– A jak według ciebie miałabym się zachowywać? Rwać sobie włosy z głowy, przeklinać, rzucać, czym popadnie i ciągle płakać? – odpowiedziałam pytaniem. Wyjaśnij mi, po co miałabym to robić? To nie zaczęło się wczoraj, tydzień czy miesiąc temu. To ciągnie się już od kilkunastu lat.
– Dlaczego więc nie powiedziałaś mi wcześniej? – spytała zdezorientowana Małgorzata.
– Po co? Poradziłabyś coś na to? O ile wiem, to nie – odpowiedziałam trochę zrezygnowanym tonem.

Aleksander spotyka się z nią od kilkunastu lat. Najpierw były to sporadyczne spotkania, tylko od święta. Potem zaczęło się to przekształcać w nałóg. Teraz – to jeden nieustający ciąg spotkań. Długo nie mogłam się zorientować w tym, co się dzieje. Potem, gdy już wiedziałam, na czym stoję, zaczęły się kazania, przeklinanie, rwanie sobie włosów z głowy, płacz i błaganie, aby się z nią rozstał. Wszystko na próżno.

Kilkakrotnie Aleksander przyrzekał mi, że to już koniec spotkań z tamtą kobietą. Przebaczałam mu, pozwalałam wrócić do mnie i do Mateuszka. Wytrzymywał z nami miesiąc, czasem trzy … a potem zawsze do niej wracał. Wierz mi, Małgosiu, że do niejednych drzwi pukałam z prośbą o pomoc, że walczyłam o ten, z góry skazany na niepowodzenie, związek, że znosiłam te pełne współczucia spojrzenia sąsiadów – aż do wczoraj.

Pamiętasz Małgosiu, jak oświadczyłam Olkowi, że jestem w ciąży? Cieszył się jak dziecko. Zaraz pobiegł pochwalić się kolegom… i wtedy wylądował w jej ramionach na kilka dni. Będąc z nią, zapomniał o mnie, zapomniał o wszystkim wokół, zapomniał o całym świecie. Potem wrócił skruszony i przepraszał. Kłamał, że to się więcej nie powtórzy, przyrzekał mi to. A ja mu wierzyłam. Wtedy jeszcze chciałam wierzyć… Wytrzymał w tej obietnicy aż do narodzin Mateusza. Swojego syna w szpitalu widział tylko raz! Ze szpitala odebrał mnie mój ojciec – bo Aleksander znów był w objęciach swojej pani. Po pierwszej nocy spędzonej w domu, wychodząc, oświadczył mi, że potrzebuje czasu, aby przyzwyczaić się do obecności kogoś trzeciego w naszym życiu. Zamknął za sobą drzwi i zostawił mnie samą z małym dzieckiem – byłam zagubiona i przerażona. Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam, oj nie tak…

Olek wrócił cztery dni później.

Wtedy myślałam, że wszystko sobie przemyślał. Zmienił się. Pomagał mi w opiece nad dzieckiem. Robił zakupy, kąpał małego – dziś wiem, że wszystko po to, by zamydlić mi oczy. Udało mu się – ten jeden jedyny raz o nic go nie podejrzewałam. Nie myślałam, że znów się z nią spotyka. A on po prostu dobrze to sobie wszystko wymyślił. Ukrywał przed nami swoje miłosne schadzki. Sypiał w drugim pokoju, tłumacząc mi, że to niby dla mojej wygody. Abym nie musiała wstawać w nocy po Mateuszka, tylko miała go przy sobie.

Kochankę Aleksandra spotykałam wszędzie. W osiedlowym warzywniaku, na pobliskim bazarku, w dużym supermarkecie a nawet na stacji benzynowej. Miała jedną twarz i setki nazwisk. Nienawidziłam jej. Cicho obwiniałam o wszystko, co spotkało moją rodzinę. Ale nigdy się do niej nie odezwałam. Mijałam ją, rzucając jej pełne pogardy nienawistne spojrzenie i odchodziłam szybko w swoją stronę.

Sąsiedzi dość szybko zorientowali się, co dzieje się za drzwiami naszego mieszkania. Nie dało się nic przed nimi ukryć. Zwłaszcza, gdy Aleksander zasypiał w ramionach swojej pani na klatce – nie dotarłszy nawet na ostatnie piętro bloku, w którym mieszkaliśmy. Zaczęto mi współczuć. Omijano szerokim łukiem, od niechcenia rzucając tylko „dzień dobry”. Czasami tylko staruszka z pierwszego piętra pytała mnie „dlaczego na to pozwalam?”.

To przez tę miłość swojego ojca Mateusz nie miał żadnych kolegów. Z nikim nie utrzymywał bliższych kontaktów. Nikogo nie zapraszał do mieszkania, bo nigdy nie wiedział, czy ojciec nie oddał się w ramionach swojej kobiety już w przedpokoju. Mój syn nie miał udanego dzieciństwa i to jest jedyna rzecz, której tak naprawdę żałuję po tylu latach tego pustego, wypalonego, pozbawionego wszelkich uczuć małżeństwa. Gdybym miała choć trochę odwagi, nigdy nie dopuściłabym do tego.

Aleksander tylko raz zadał mi ból. Tylko jeden jedyny raz fizycznie mnie skrzywdził. Choć bolało jedynie przez chwilę. Chyba nie był zadowolony z tego, co tym razem dała mu jego druga miłość, najważniejsza kobieta jego życia. Nie zdawałam sobie sprawy, w jakim jest stanie, aż do momentu, gdy podszedł do mnie, a stałam przy stole w kuchni, zagniatając ciasto na łazanki. Objął mnie ramionami w pasie. Zbliżył swoje usta do mojej szyi. Próbowałam się odsunąć, ale jego silne ramiona na to nie pozwalały. Olek nie zważając na nic, podwinął mi spódnicę, zdarł ze mnie majtki i wszedł we mnie jednym ruchem. Zabolało. Naprawdę zabolało jak cholera. Zagryzłam jednak zęby i nie odezwałam się ani słowem.

Małgorzato, jeśli mam być z tobą szczera to powiem ci, że po kilku, może kilkunastu ruchach Aleksandra zaczęło mi się podobać to, co robimy. Tak dawno go w sobie nie czułam, tak dawno go nie obejmowałam. Już nie pamiętam, kiedy kochaliśmy się tak niespodziewanie, tak trochę po wariacku… A Olek był naprawdę świetnym kochankiem. Odgarnął moje włosy na jedną stronę szyi, by przylgnąć ustami z jej drugiej strony, by językiem błądzić po moim obojczyku, by muskać go namiętnymi pocałunkami. Aleksander zarzucił mi lewą nogę na stół, dłońmi obejmował kołyszące się piersi i szeptał czułości do ucha. Poruszał się we mnie miarowo, płynnymi ruchami. Jego uda obijały się o moje spragnione czułości, bliskości i pieszczot ciało.

Przerwaliśmy to szalone zbliżenie, by przenieść ze stołu stolnicę. Wtedy to właśnie pochwyciłam męskość Olka w usta. Poczułam na niej swój smak, swój intymny, jakże go kiedyś podniecający, zapach. Zakręciło mi się w głowie. Wkładałam sobie dumie prężącego się członka mojego męża głęboko w usta. Pieściłam go, oplatając językiem. Błądziłam wargami po całej jego długości, by po chwili objąć mocno ustami tylko główkę. I znów pochwycić go głęboko w usta. Wiedziałam, że Aleksander to uwielbia. Moje dłonie błądziły po jego jądrach, jego dłonie zatapiały się w moich, teraz już rozpuszczonych włosach, nadając rytm i intensywność pieszczotom.
Po chwili już leżałam plecami na zimnym blacie kuchennego stołu. Aleksander szeroko rozchylał moje nogi, by jak najgłębiej wbić się we mnie swoim językiem. Pieścił zachłannie, krótkimi muśnięciami. Jego cudowny język trącał moją kobiecość, wargi obejmowały ją łapczywie, dostarczając nieopisanej rozkoszy…

Mój mąż chyba nie chciał za długo czekać. Ponownie zdecydowanie wbił się we mnie. Zarzucił sobie moją nogę na ramię i zbliżył usta do piersi. Podczas, gdy jego zęby delikatnie przygryzały prawą brodawkę, dłoń pieściła lewą pierś. Kochaliśmy się zupełnie tak, jak przed laty, kiedy istniała obawa, że za chwilę wrócą rodzice. I to chyba nas tak niesamowicie nakręciło. To cudowne wspomnienie – szczeniackiej, szalonej miłości.

Spełnienie przyszło zdecydowanie za szybko. Kilka stanowczych pchnięć, parę ruchów ręką wystarczyło, aby ciepłe nasienie Aleksandra spoczęło na moim brzuchu. Palce Olka rozmazały oznakę rozkoszy, po czym spoczęły na mojej kobiecości i, dotykając, szybko w ten sposób doprowadziły do orgazmu.
Tamtego wieczoru mój mąż nie spotkał się ze swoją kochanką. Za to usiadł ze mną na kanapie, z filiżanką kawy w ręce i snuł plany na przyszłość. Dziękował mi za tę cierpliwość, wyrozumiałość, za to wieczne uczucie, które nie pozwoliło mi go dotąd zostawić. Chyba już wtedy nie wierzyłam w jego słowa – choć jutro jawiło się różowo…

Po miesiącu jego obietnica okazała się pustą deklaracją, przekreślając tym samym dziewiętnaście lat małżeństwa. Wczoraj coś we mnie pękło, ktoś zrzucił mi klapki z oczu. Dopiero wczoraj wszystko zrozumiałam. Cholera… dlaczego tyle czasu mi to zajęło? Jaka ja ślepa i głupia byłam? Przecież ta kobieta sama go nie zostawi. A on nie ma wystarczająco silnej woli, by z nią zerwać. A ja już po prostu nie mam siły, by trwać w tym chorym trójkącie.

Aleksander jest alkoholikiem…

Kobietą jego życia, jego największą miłością jest wódka…

MałaMi
http://najlepszaerotyka.com.pl/?p=5183

Jak oceniasz ten wpis?

Najczęściej czytane

Weryfikacja wieku

Czy masz więcej niż 18 lat ?