Morze zwykle zmusza mnie do przemyśleń. Uparta systematyka wdzierających się na plażę fal, ich nieustająca konsekwencja w dążeniu do celu, sprawia że wlepiam wzrok w nieistniejący punkt. Ta ogromna energia uwięziona w niekończenie rozkołysanym bezmiarze przypomina mi o rzeczach wyższych, o sile sprawczej, która oddziela niewidzialną granicą dwa światy. Czym jest ta granica?
Rozkładamy się blisko linii oddzielającej piasek mokry od suchego, znajdując kawałek wolnego miejsca w gęstwinie plażowiczów. Ledwo pozbywam się plecaka, a młoda już leży na ręczniku i wypina kształty ku niebu.
Rozwijam parawan, wbijam słupki i buduję nasz świat, dziwną figurę, o wielu kątach i otwartym pysku, zwróconym ku bezmiarze wód. Rozkładam swój ręcznik i opadam na piasek. Tłum znika, jesteśmy w końcu sami.
– Nasmarujesz? – prosi leniwymi ustami.
Rozlewam biały płyn na plecach. Chłód kremu ją zaskakuje, napina mięśnie, za chwilę jest już dobrze.
Kładę na niej swoje dłonie i maluję obraz, który natychmiast zaczyna podziwiać wrażliwością skóry. Usta układają się jej powoli w zadowolony półksiężyc.
Gdy kończy mi się miejsce, rozwiązuje sznurek. Młoda nic nie mówi, pąsowieje w milczeniu.
Znamy się od niedawna, właściwie pierwszy raz widzę ją w tak skąpym stroju. Chwilę później kończę dziełko jej pleców. Z resztą ciała poradziła sobie wcześniej. Odkładam krem i patrzę w morze.
– Fascynują mnie granice – stwierdzam na głos.
– Jakie granice? – pyta, nie otwierając oczu.
– Ciekawi mnie na przykład ten moment, w którym przestajesz się krępować a zaczynasz odprężać.
Otwiera jedno oko i patrzy.
– Jeszcze zanim się podniecę?
– Tak, zdecydowanie zanim.
– Robi mi się wtedy bardzo miło i w sumie to nie wiem dokładnie.
– No, ale powiedz coś więcej.
– Nie mogę tak z głowy, nie pamiętam.
– Gdybym teraz Ciebie dotknął, będziesz się czuła skrępowana?
– Teraz? – otwarła drugie oko zdziwiona i uniosła się na rękach.
Odwracam twarz ku falom, idzie wilgotny wiatr, przyjemnie ochładzając skórę.
– Spróbuj – mówi po chwili, odwracając się na wznak i ponownie zamykając oczy.
Odkładam na bok górę od bikini i opuszczam dłoń na jej piersi.
Purpurowieje.
– Mów – proszę.
– Trochę łaskocze, ale jest miło – odpowiada zawstydzona.
Przesuwam palcami ostrożnie po ich obwodzie. Przemieszczając się linią granicy. Jestem ostrożny, nie chcę jej przekroczyć. Robię przerwy, dotykałem okolic pępka, ramion i szyi. Udaje mi się, po kilku minutach policzki nieco bieleją, oddech się wyrównuje.
– Dobrze mi – mówi – i nie jestem podniecona, czuję się raczej, zagłaskana.
Uśmiecham się, zadowolony.
– Jesteś na granicy. To fascynujące.
– Skoro tak mówisz… – odpowiada sennym głosem i otwiera oczy.
Nagle jej oddech przyspiesza, sutki stwardnieją, linia granicy pęka jak bańka mydlana.
– Co się dzieje? – pytam i spoglądam na jej twarz, przygnębiony porażką.
A ona wpatruje się w moje kąpielówki, gdzie szlaban mojej granicy sterczy dumnie uniesiony.
Jakub Nowak “Na granicy”
redaktor serwisu StrefaPrzyjemnosci.pl
autorka książek dla dorosłych