Przysuwam się do Ciebie i zatapiając nos w spiętych włosach obejmuję poniżej szyi od przodu, przyciągając nieco do siebie. Przeciągam po dekolcie pierwszy kawałek złożonej na pół liny, po lewą, potem prawą pachą, zaciągam przez „uszko” na środku pleców. Opierając brodę na Twoim lewym ramieniu zerkam czy sznurek dobrze ułożył się ponad piersiami, korygując nieco ułożenie palcami, niby przypadkowo zahaczając o jeden z sutków. Mocniej zaciskam oplot z tyłu i znów obejmując Cię przeplata, sznurek tym razem pod biustem, by przebiegał tuż pod krągłością piersi, po czym z tyłu wykańczam ten fragment pojedynczym supłem.
Odwodzę do tyłu lewą, potem prawą rękę i łączę je przy nadgarstkach oplotem sznura, tym razem podwójnym, żeby się lina nie zacisnęła wokół nich zakłócając obieg krwi. Akurat dwumetrową lina starczyła na podwiązanie skrepowanych z tyłu rąk do swoistego stanika z juty. Dowiązuję do jej końcówki drugi dłuższy kawałek i tym razem, wpijając się w Twój kuszący kark, oplatam nim lewy bark. Znów wędruję palcami po dekolcie, oplatam lewy i zaciągam z tyłu. Ponownie to robię, tym razem sznurek biegnie tuż nad zgiętym łokciem, pod biustem, po którym przesuwa się dłoń prowadząca linkę i wykańczam pojedynczym supłem z tyłu.
Sprawdzam, czy lina zbyt mocno się nie wpija w ręce, drugą dłonią gładząc i drapiąc Cię po głowie. Jest ok, więc przeprowadzam linę do góry, odsuwając na prawo spięte włosy, muskając palcami skórę ramion i bok szyi, przysuwając się do Ciebie od tyłu znów opieram brodę na Twym ramieniu.
Cicho, nie marudź, tylko wsłuchaj się w spokojny rytm Twojego ciała, powolnie tracącego swobodę w moich rękach. Zerkam w dół i prowadzę linę między subtelnie unoszącymi się piersiami i zahaczam ją o sznurek biegnący tuż pod nimi i zaciągam na tyle mocno, by poczuły szorstką jutę wpijającą się w skórę. Odciągając linę do tyłu grzbietem dłoni przesuwam po prawym boku Twej szyi, wykańczając ten fragment supłem z tyłu. Szepcze do ucha: „mam iść dalej?”.
Wyrywając się ze zmysłowego wyciszenia, powiedziałaś niemal na bezdechu: „tak proszę…”, odpowiedziałem: „klęknij”. Podtrzymując Cię mocno pomagam podnieść sie z siadu i klęknąć, a gdy przysiadasz na kostkach rozsuwam nieco kolana mówiąc: „zostaw tam miejsce na linę”. Cofając do tyłu dłoń po Twoim udzie, czubkami palców dotykam zalotnie łono, niby przypadkiem, aż odruchowo się prostujesz i opierasz o mnie plecami. „Jestem tuż przy Tobie”.
Wokół lewej kostki zawiązuje pętlę tak, by się sznurek nie zaciskał drugi kawałek tak samo oplatam wokół prawej kostki. Dalej sznurkiem podwiązuję Twoje nogi zgięte do uda, jednego i drugiego. Upewniając się, że klęczysz na nogach stabilnie, wstaje z łóżka i podchodzę do szuflady, wyciągając z niej apaszkę i jeszcze coś, skrzętnie chowając przed Twoim ciekawskim wzrokiem. Podchodzę do Ciebie od tyłu i przesłaniam nią Twoje oczy, wiążąc z tylu głowy kokardkę.
Wodząc po Twym lewym policzku, przechodzę przed Ciebie i ujmując brodę palcami do góry całuję w usta, wędrując miękkim językiem wzdłuż linii warg, muskając czubkiem zęby. Po pocałunku wsuwam w Twe usta kulkę knebla i opierając twarz na swoim torsie zapinam pasek z na karku. Znów klękam na łóżku za Tobą i przyciągam byś się o mnie oparła. Szepczę ci do ucha: „wiesz, że jesteś przy mnie bezpieczna”. Masując jednocześnie dłonią Twój brzuch przeciągam po nim linę w pasie, zahaczając z tyłu. Zaciskam mocniej, byś przy każdym głębszym oddechu poczuła go na sobie. „Uspokój oddech lepiej, bo sznurek może Cię zbyt mocno uwierać”. Nie ułatwiam tego, wsuwając środkowy palec między dolinę biegnącą między pośladkami, napinasz je odruchowo, gdy robię tam miejsce i mierzę odległość do najwrażliwszych punktów. Potem zaplatam supeł i znowu palcem toruję przestrzeń tym razem dla liny. Rozsuwasz mocniej uda i zginasz się nieco do przodu, gdy supeł dotyka tylnego wejścia.
Podtrzymuję Cię wtedy ramieniem, a drugą ręką przeciągam linę do przodu. Ale zanim sznurek przylgnie mocno do Twojej kobiecości palcami upewniam się, że jest ona przygotowana na jego szorstkość. Wsuwam do wnętrza dwa palce i pokryte Twym błyszczącym podnieceniem rozprowadzam lepką wilgoć na delikatne płatki. Biorę do ust palce zlizując z nich resztki Ciebie i szepczę: „teraz wiem jak smakujesz, gdy jest Ci dobrze”.
Tę melodię słów docierających do Twoich uszu przerywa szorstkie wpijanie się sznurka, dokładnie wnikającego między różowe płatki nasączone Twą zmysłowością. Sznurek przeplatam w pasie i znów prowadzę w dół, tym razem plącząc drugi supeł. Tego nie wiesz, nie widzisz, czujesz go dopiero gdy po chwili uciska łechtaczkę, wpychając przy tym głębiej linkę biegnącą pod nim przez środek kobiecości. Przeciągam linę do tyłu tak by docisnęła też nieco supeł z tyłu mocno wnikający między pośladki. Zaplatam w pasie na plecach, po czym ujmuję Cię całą i przesuwam na brzeg łóżka. Obejmując w pasie popycham do przodu, byś mimowolnie położyła się na łóżku.
Twoja twarz trafia na miękką poduszkę, a nogi zgięte poza obręb łóżka. Podwiązuje końcówki sznurków krepujących Twoje kostki z udami do sznurka utrzymującego ręce. A sznurek biegnący przez środek łona dociągam do paska otrzymującego knebel, odciągając głowę do tyłu.
Zamknięta w ograniczeniu zmysłów słyszysz jak znów podchodzę do szuflady i coś z niej wyciągam. Nie wiesz co będzie dalej. To zastanowienie przerywa twardy długi i cienki przedmiot nieoczekiwanie wędrujący po Twym lewym ramieniu. Cofa się, by za chwile z wyczuciem uderzyć w nie, potem drugi, trzeci raz, a za chwilę podobnie w prawe ramię. „To chyba bambusowy palik” – zastanawiasz się w ciszy, gdy zaczynasz czuć jak rozmasowuje nim prawy pośladek.
Piekący ból po pierwszym punktowym uderzeniu, drugie już łatwiej znieść, bo się stopniowo z nim oswajasz. Trzecie już bardziej podnieca, niż niepokoi, a czwarty znów wyrywa Cię z zamyślenia, bo trafia w obydwa pośladki jednocześnie. Szybki uderzenia piąte i szóste lądujące w tych samych okolicach powodują usztywnienie całego ciała i przyspieszony oddech, a po nich nagłą ciszę, przerwaną dotykiem czułej dłoni, rozmasowującej bolące miejsca. Dłoń znika, a w jej miejsce czujesz dwa kolejne uderzenia kijka.
Głośne westchnienie wyrywające się zza ograniczenia knebla i wzdrygnięcie całego ciała, łagodzi miękkość języka pokrywającego wilgocią palącą skórę. Normujesz oddech, uspokajając się w jednej chwili.
Sprawdzam czy ręce i stopy Ci nie zdrętwiały, łaskocząc je, po czym czujesz pierwsze smagnięcie rzemyków bata na wypiętej pupie. Po chwili rzemyki wdzierają się pomiędzy uda dotykając najdelikatniejszych punktów. „Dobrze, że są osłonięte sznurkiem” – myślisz zagłębiając się w swoim bólu przy kolejnych razach. Czasem lądują na podeszwach stóp, czasem na tyłku, a czasem zahaczają o łono. Po nich czujesz jak rozmasowują rozgrzaną skórę miękkie dłonie.
Widząc, że coraz mocniej zaczyna Cię uwierać kulka w ustach rozpinam pasek i wyjmuję ją, podtrzymując Twój policzek, byś się nie zachłysnęła nadmiarem śliny. Gdy się uspokajasz, całuję Cię w usta i gładzę po głowie, pytając: „chcesz odpocząć?”. Kiwasz milcząco głową, więc rozplątuję sznurek wokół ud i kostek, a rozprostowując nogi, rozmasowuje zmęczone łydki i mięśnie ud. Opieram Twoje nogi na podłodze. Palcami wodzę po sznurku między udami, mówiąc jakby do siebie, ale na głos: „wiesz, że jest cały mokry? Całkowicie przesiąknięty Tobą, ale niech jeszcze zostanie na miejscu”.
Zaczynam rozplątywać sznurek krępujący ręce, po czym pomagam Ci się podnieść, a gdy stajesz na nogach podtrzymuję mocno Cię obejmując. Rozwiązuję apaszkę, mówiąc: „nie otwieraj jeszcze oczu!”. Zsuwając ją z Twej twarzy, przyciskam ją do swojego torsu, by nie poraziło Cię światło. Czuję na skórze, jak powoli zaczynasz ruszać powiekami i oswajać się z jasnością. Jak mnie obejmujesz na plecach, wtulając się bardziej w mocny uścisk moich ramion.
Autor: Barman-Raven
redaktor serwisu StrefaPrzyjemnosci.pl
autorka książek dla dorosłych