Idealna książka na deszczowe wieczory – “Real” Katy Evans

Przedwiośnie to kiepski czas. Za oknem zimno, szaro i ponuro. Ale to idealna sceneria do sięgnięcia po książkę, która rozpali wasze zmysły i ciało 😀 9 marca 2016 – premiera gorącej książki Katy Evans „Real”.


Booke Dumas, zmuszona do zmiany planów zawodowych ze względu na kontuzje, zostaje zatrudniona jako rehabilitantka sportowa boksera „podziemnego kręgu”. Remington Tate, bo o nim mowa, jest uważany za nieokiełznanego awanturnika. To też sprawia, że ma liczne grono fanek, które dodatkowo zniewala jego nieziemskie ciało. On jednak pragnie tylko jednej…
Brooke i Remingtona łączy niesamowita chemia, ale też pragnienia czysto pierwotne. Niewinny flirt przemienia się w seksualną obsesję. W książce nie brakuje gorących fragmentów, które wprawią Was w zakłopotanie 😉
Sytuacja jednak komplikuje się ze względu na obowiązki rodzinne Brooke, a także sekret Remiego. Jak zakończy się ten obsesyjny romans? Przeczytajcie koniecznie!
A na dowód prezentujemy fragment książki:

– REMY! REMY! REMY! REMY! – rozlega się coraz głośniejsze skandowanie.
– Chcecie więcej Remy’ego? – pyta tłumu mężczyzna z mikrofonem, na co wokół nas rozbrzmiewa jeszcze większy krzyk. – W takim razie w porządku! Dajmy dziś Remingtonowi „Tajfunowi” Tate’owi lepszego przeciwnika!
Na ring wchodzi kolejny mężczyzna.
Nie jestem w stanie więcej znieść – moje ciało jest zbyt przeciążone emocjami. Właśnie dlatego rezygnacja z seksu przez tyle lat nie jest zbyt dobrym pomysłem. Jestem tak podniecona, że gdy odwracam się i mówię Mel, że idę do łazienki, ledwie mogę normalnie mówić, czy nawet poruszyć nogami.
Kiedy zbiegam szerokim przejściem między siedzeniami, z głośnika dobiega donośny głos.
– A teraz, panie i panowie, wyzwanie naszemu mistrzowi rzuca Parker „Terror” Drake!
Tłum ożywa, a w następnej chwili słyszę niesamowicie mocne uderzenie.
Opierając się chęci, by obejrzeć się i zobaczyć, co się stało, skręcam za róg i kieruję się prosto do łazienki. Wtedy ponownie rozlega się głośny głos prezentera:
– Jasny gwint, to było szybkie! Mamy nokaut! Tak, panie i panowie! Nokaut! I to w rekordowym czasie, nasz mistrz, Tajfun! Tajfun, który właśnie zeskakuje z ringu i… gdzie ty, do cholery, idziesz?
Tłum szaleje, aż do lobby wykrzykując „Tajfun! Tajfun!”, po czym milknie, jakby wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Zastanawia mnie ta dziwna cisza, gdy za moimi plecami rozlegają się głośne kroki. Ciepła dłoń chwyta mnie za rękę. Jej dotyk elektryzuje mnie, gdy z zaskakującą siłą obraca mnie w swoją stronę.
– Co do… – Zdezorientowana gwałtownie nabieram powietrza, po czym wbijam wzrok w męską pierś, a potem w lśniące, niebieskie oczy. Moje zmysły szaleją. Jest tak blisko, że jego zapach przeszywa mnie niczym zastrzyk adrenaliny.
– Twoje imię – mówi gardłowo, dysząc i wpatrując się we mnie dzikim wzrokiem.
– Uhm, Brooke.
– Brooke jaka? – pyta ostro, a jego nozdrza drgają.
Jego zwierzęcy magnetyzm jest tak silny, że mam wrażenie, jakby odebrał mi głos. Wkroczył w moją osobistą przestrzeń, zajmując ją całą, pochłaniając ją, pochłaniając mnie i zabierając mi cały tlen. Nie rozumiem, w jaki sposób moje serce jeszcze bije, ani tego, w jaki tu stoję – drżąc z pożądania, całkowicie skupiona na tym jednym miejscu, w którym jego dłoń dotyka mojej skóry.
Drżąc z wysiłku uwalniam rękę i ze strachem patrzę na Mel, która z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami stanęła za jego plecami.
– Brooke Dumas – mówi Mel, po czym – ku memu upokorzeniu – z radością podaje mu numer mojej komórki.
Jego usta wyginają się w uśmiechu, a oczy napotykają mój wzrok.
– Brooke Dumas. – Właśnie zerżnął moje imię. Na moich własnych oczach. I na oczach Mel.
Pożądanie wzbiera między moimi nogami, gdy czuję, jak przy tych dwóch słowach jego język skręca się szorstko, a głos staje się grzesznie mroczny – niczym rzecz, którą naprawdę pragniesz zjeść, a nie powinnaś. Jego oczy płoną, kiedy wpatruje się we mnie niemal tak, jakbym należała tylko do niego. Jeszcze nigdy nikt tak na mnie nie patrzył.
Robi krok do przodu i wilgotną dłonią obejmuje mój kark, a mój puls szaleje, kiedy zniża głowę i w szybkim, suchym pocałunku dotyka moich ust. Mam wrażenie, jakby mnie naznaczał. Jakby przygotowywał mnie do czegoś wielkiego. Czegoś, co może zmienić i zrujnować moje życie.
– Brooke – mówi znacząco, z niskim pomrukiem tuż przy moich ustach, po czym odsuwa się z uśmiechem. – Jestem Remington.

Jak oceniasz ten wpis?

Najczęściej czytane

Weryfikacja wieku

Czy masz więcej niż 18 lat ?