Siedziała na środku łóżka, wsłuchana w swoją ulubioną piosenkę i milcząco patrzyła przed siebie, w wyobraźni odwiedzała skąpaną w słońcu plaże, miała przed oczami wspomnienia z wakacji, były jak żywe, włosy rozwiane przez wiatr, sukienka odsłaniająca całe plecy, wystawione na bezwstydne pieszczoty słońca.
Dyskretnie usiadł za nią, nie przerywając jej zadumy. Zaczął gładzić burzę loków, zaczesując je do tyłu, zebrał kosmyki i związał wysoko sznurkiem, odsłaniając kark, który zaraz potem stał się ołtarzem dla jego miękkich warg, które subtelnie na nim składał. W powietrzu poczuła orientalny aromat, spojrzała w bok, w jego dłoni tkwiła lina z juty.
Bez słowa sięgnął po prawy nadgarstek i spokojnie odchylił jej rękę do tyłu, oplatając go, a zaraz potem to samo zrobił z lewym. Nie wzdrygnęła się, tylko wzięła głębszy oddech i odruchowo wyprostowała plecy, gdy poczuła, jak jej dłonie zbiegły się na środku pleców, skrępowane ściśle. Przeprowadził sznurek, muskając powoli wierzchem dłoni lewą łopatkę, oplatając nim od zewnątrz rękę, tuż poniżej zagięcia ramienia. Przysunął się do niej i prawą dłonią pochwycił jej kruchą szyję i przyciągnął do tyłu, aż oparła się o niego bezpiecznie.
Drgnęła nerwowo, gdy ujął wargami płatek lewego ucha w czułym pocałunku, jego miarowy oddech ją uspokajał, był taki opanowany, objął ją prawym ramieniem i przytulił, nim przeciągnął sznurek poziomo po jej dekolcie i symetrycznie oplótł prawe ramię, zahaczając go przez środek pleców. Rozluźniła mięśnie, jakby poddawała się stopniowemu zniewoleniu w jego ramionach, dotyk surowych, mało delikatnych lin sprawiał jej przyjemność, wywoływał dreszcze na całym ciele, powoli robiła się mokra.
Czubkiem języka zaczął rysować koła wokół jej pępka, a potem mocno ją pocałował, czekała niespokojnie na każdą kolejną pieszczotę, delikatnie pieścił końcówką sznurka jej kostkę, rozluźniła mięśnie, by po chwili znowu je spiąć pod wpływem zaciskającego się wokół kostki sznurka, krępował ją mocno, ale powoli – Nie bój się, wiem, co robię – powiedział niskim głosem, jednak napięcie nie zmalało, czekała na każdy kolejny dotyk twardej, jutowej liny.
Odwróciła głowę do tyłu i spojrzała w jego oczy, bił z nich spokój, był pewny siebie, na pierwszy rzut oka jego wyraz twarzy nie zdradzał żadnych uczuć, ale ona zauważyła w jego spojrzeniu przyjemność, lubił dominować, a ona poddawał się mu, bezgranicznie. Zawiązał sznurek na supełek. Przysunął się do niej blisko i pocałował jej lewą skroń, obejmując ją ramionami. Zastygła w bezruchu z przymrużonymi oczami, zatapiając się w jego zdecydowanym uścisku.
Z chwili zapomnienia wyrwało ją delikatne przygryzienie, umiał zapewnić jej cały wachlarz doznań, doskonale je dobierał, nie pozwalając jej odpocząć. Jego zdecydowane dłonie powędrowały do kolejnego kawałka liny, połączył go z poprzednim.
Znowu poczuła, jak zaczyna oplatać jej ciało, najpierw dokładnie zamocował linę, potem przeciągał ją wzdłuż jej nadgarstków, krępując je jeszcze ciaśniej, zaczęła czuć uścisk na skórze, delikatny, miarowy ból, twardy sznur wpijał się w ciało, zdecydowanym i nie za szybkim ruchem przeciągnął sznurek wokół jej bioder, zaplątał i poprowadził między piersiami, do szyi, skierował przez ramię i zaczął prowadzić wzdłuż obojczyka. Pod paczą sportom ku piersiom. Nie mogła nic zrobić, była zupełnie skrępowana, zależna od niego, wolna.
Zamknęła oczy, dostosowując ułożenie ciała do ciasnych więzów, gdy poczuła elektryzujący dotyk jego palców błądzących zmysłowo między włosami.
Na moment odpłynęła, wgłąb samej siebie, do źródła przyjemności. Nie przeszkadzało już jej, że on całuje znów jej lewe, bardziej wrażliwe ucho. Nie mogła się przeciwstawić. Otulona jego troską o to, by dłonie nie drętwiały, by sznurek nie nadwerężył nerwów, zanurzała się coraz głębiej w zasłuchanie w sączącej się z gdzieś obok muzyce.
redaktor serwisu StrefaPrzyjemnosci.pl
autorka książek dla dorosłych