Jak wyglądają imprezy BDSM?

W kinach i na językach, w biurach, tramwajach i autobusach króluje „50 twarzy Greya”, wymieniane półszeptem z rumieńcem na twarzy. Na portalach erotycznych o zabarwieniu bdsm widać wyraźny wysyp anonsów poszukiwaczek przystojnego i bogatego „Pana Greya”. Trochę w cieniu modnego trendu odbywają się imprezy, na których pojawienie się wymaga nieco większego „wtajemniczenia”.

Spokojnie, nie ma na nich żadnego sekciarstwa, nie ma mrocznej orgii krwi, ani tym bardziej rytuałów satanistycznych. Jednak konieczny jest „dress code”, czyli wymóg przyjścia w strojach skórzanych, z lateksu, gorsetach, w stylu rodem z burleski, uniformach, mundurach, a dla bardziej odważnych nago. Jest w czym wybierać, można się pokusić o różne kreatywne wariacje, ale przede wszystkim trzeba choć trochę wysilić wyobraźnię.

Na wejściu trzeba też pamiętać o dużej dawce nie tylko tolerancji, ale i zdrowego rozsądku. Trzeba mieć świadomość, że można zobaczyć coś, co u osób zupełnie niezorientowanych może wzbudzić niepokój, skrępowanie czy wręcz niechęć lub niesmak.

„Trample”, czyli deptanie, czyli „Tramplingowy Kącik Dona” to przestrzeń w której nie powinno dziwić, że ktoś w butach lub boso, bez zawstydzenia chodzi po leżącym na podłodze człowieku, a nawet staje mu podeszwami na twarzy. Ale dzieje się to za zgodą i nie bez przyjemności deptanego. Jeśli dla kogoś jest to dziwne, „zboczone” czy niesmaczne, to przecież nie musi patrzeć, może znaleźć sobie inny kącik czy wmieszać się w tłum.

Np. „Elektryczny Kącik im. Tesli”. Bez obaw, nie ma w nim krzesła elektrycznego znanego z amerykańskich seriali i filmów, ani nikt nikogo nie podłącza kablami do 220 woltów. Ale na pewno jest to miejsce dość intensywnych doznań, dla odważnych, ciekawskich, albo po prostu świadomych swojego ciała . Jednak nikt nikogo nie zmusza do spróbowania zabaw elektro.
Podobnie, jeśli kogoś przeraża perspektywa zniewolenia przez związanie, nie musi dać się nikomu skrępować w „Shibari Kąciku”. Ale może popatrzeć i dostrzec artyzm w pojawiających się supełkach i oplotach lin, a przy większym skupieniu – również intymność emocji rodzących się między wiążącą a wiązaną osobą.

Wreszcie kilka klimatycznych mebli rozstawionych w różnych miejscach głównej sali, budzących z jednej strony zainteresowanie i podziw, a z drugiej przerażenie. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że nie trzeba z nich korzystać, choć można, jeśli tylko się chce.

Bdsm to nie jest mroczny świat, jak się często mówi, nie jest to świat osób skrzywionych psychicznie, dewiantów czy zboczeńców. To jedynie odmienność oparta na samoświadomości siebie, rozsądnym odkrywaniu swoich potrzeb, może nie mieszczących się w „klasycznych” ramach, ale jednak utrzymujących się w ryzach dobrego smaku i estetyki.

Jeśli ktoś jest osobą o bardzo konserwatywnym wychowaniu i światopoglądzie, to nie powinien iść do kina czy oglądać w telewizji „Żywotu Bryana”, bo jego system wartości nie przełknie iście brytyjskich w stylu drwin z religii. Tak samo, jeśli ktoś nie akceptuje tramplingu, chłosty, wiązania sznurkiem, elektro, kapiącego na ciało wosku, albo przerażają go ludzie ubrani w skórę czy połyskliwy lateks, to nie powinien się wybierać na imprezę klimatyczną z regułą „dress code’u” na wejściu.

Wszystko jest kwestią otwartości, tolerancji dla odmienności, szacunku dla innych w ich odkrywaniu siebie samych, głębszych pokładów własnej seksualności. W takich okolicznościach i z takim nastawieniem można bez większych problemów i rozczarowania czy przestrachu przekroczyć progi regularnie organizowanych imprez.

W środku, cóż, w zależności od pomysłowości organizatorów, można trafić na efektowny i uwodzący taniec na rurze, czasem pokaz wiązania i podwieszania, czasem estetycznie wyrafinowaną chłostę czy pokaz dominacji. Na pewno też dość otwartych na odmienności i specyficzne upodobania ludzi, potrafiących się dobrze bawić, czasem skłonnych do prezentacji własnych umiejętności w wiązaniu czy operowaniu batem, już poza oficjalnymi występami na scenie.
I jeszcze jedno, dobrze mieć w pamięci prostą zasadę, że nic się nie stanie i nie dzieje bez szczerych chęci spróbowania, wolnej woli i przyzwolenia. Bezpieczeństwo i odpowiedzialność i nietykalność cielesna to oczywistość.

Zamiast rzucać się od razu na głęboką wodę, można też wybrać się na nieformalne spotkanie bez skórzanych strojów, bez wyreżyserowanych pokazów. Zupełnie luźne spotkania przy piwie czy drinku, z improwizowanymi czasem spontanicznie wiązaniami w wąskim gronie. To dobry wstęp i podpowiedź, czy jesteśmy gotowi pójść dalej i zobaczyć więcej.

Jak oceniasz ten wpis?

Najczęściej czytane

Weryfikacja wieku

Czy masz więcej niż 18 lat ?